×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

13 października - Światowy Dzień Zakrzepicy

Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Już 13 października odbędzie się w Warszawie II Konferencja Naukowa „Żylna choroba zakrzepowo-zatorowa – niedoceniany problem". O problemach związanych z diagnozowaniem i profilaktyką tego schorzenia rozmawiamy z prof. dr hab. med. Krystyną Zawilską, przewodniczącą Grupy ds. Hemostazy Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.

Prof. Krystyna Zawilska. Fot. Łukasz Cyanlewski / Agencja Gazeta

Jerzy Dziekoński: Według danych ogólnoświatowych, 70 proc. zachorowań na żylną chorobę zakrzepowo-zatorową dotyczy osób w wieku powyżej 60 roku życia. Czy krajowe statystyki pokrywają się z tymi danymi?

Prof. dr hab. med. Krystyna Zawilska: W Polsce nie ma takich danych . Usiłowałam zdobyć z NFZ informacje na temat zachorowalności na żylną chorobę zakrzepowo-zatorową, ale to, co uzyskałam kompletnie nie nadawało się do interpretacji. Dysponujemy więc tylko danymi szacunkowymi, bo niestety nie mamy w Polsce dobrych zestawień.

Jakie są główne przesłania tegorocznej konferencji?

Ważne jest, żeby zwiększać wiedzę w społeczeństwie na temat choroby. Pacjenci powinni sami prosić o to, aby lekarz POZ ocenił u nich ryzyko choroby zatorowo-zakrzepowej. Zachęcamy do tego, aby pacjenci pytali lekarza, czy powinni zostać objęci profilaktyką. Ponadto muszą znać objawy, żeby mogli wcześniej zgłosić się po pomoc, bo nie należy czekać „aż samo przejdzie”. Jeżeli pojawią się jakiekolwiek objawy wskazujące na tę chorobę, należy kontaktować się z lekarzem.

Jakie są czynniki ryzyka? Na co pacjenci i lekarze rodzinni powinni zwracać uwagę?

Tych czynników jest bardzo dużo. Można je znaleźć w wytycznych, które m. in. przygotowała Medycyna Praktyczna. Żeby wymienić podstawowe, to jest to przede wszystkim wiek. Im pacjent starszy, tym ryzyko wyższe. Kolejnym bardzo poważnym czynnikiem ryzyka jest przebyta żylna choroba zakrzepowo-zatorowa, dalej jest długie unieruchomienie, trombofilia, przebywanie w pozycji leżącej, operacje, hormonalna antykoncepcja i hormonalna terapia zastępcza czy choroby autoimmunologiczne.

A jak wygląda kwestia diagnostyki?

Niestety w Polsce wygląda to źle, ponieważ lekarze rodzinni nie mają możliwości szybkiego wykonania badań, np. oznaczenia dimeru D czy wykonania ultrasonografii dopplerowskiej, czyli nie mają możliwości rozpoznania choroby. Zawsze muszą kierować pacjentów do szpitala.

Przesłaniem tegorocznego Światowego Dnia Zakrzepicy jest również zwrócenie uwagi na profilaktykę wewnątrzszpitalną, bo zdecydowana większość zachorowań wiąże się właśnie z hospitalizacją. Aż 60 proc. zachorowań dotyczy tego okresu. W każdym szpitalu przy przyjęciu chorego powinna być wypełniana karta oceny ryzyka zakrzepowego tak jak jest to robione na Zachodzie. My jako grupa do spraw hemostazy wystąpiliśmy do Ministerstwa Zdrowia i do Centrum Monitorowania Jakości z prośbą, aby taki system w Polsce wprowadzić oraz żeby wiązała się z tym ilość przyznawanych punktów przez Narodowy Fundusz Zdrowia przy zawieraniu kontraktów. Jak dotąd nasz apel pozostał bez odzewu.

Minęło ładnych kilka lat zanim minister zdrowia uznał Okołooperacyjną Kartę Kontrolną za standard i wprowadził jej obligatoryjne stosowanie...

I właśnie o to nam chodzi. Wiem, że szpitale prywatne taką kartę już wprowadziły. Chcielibyśmy, aby zrobiły to wszystkie szpitale. Dzięki temu na pewno poprawiłyby się standardy profilaktyki, co byłoby szczególnie istotne dla oddziałów zachowawczych w onkologii. Jeśli chodzi o ortopedię, to sytuacja wygląda dobrze, w chirurgii – nieźle, natomiast jeśli chodzi o oddziały zachowawcze z profilaktyką zakrzepicy jest już znacznie gorzej. Zaledwie nieco ponad jedna trzecia pacjentów miała na tych oddziałach należną profilaktykę w tym zakresie.

Jest jeszcze jedna sprawa, która w Polsce jest zupełnie pomijana – mianowicie profilaktyka przeciwzakrzepowa metodami mechanicznymi, czyli np. przerywanym uciskiem pneumatycznym. Jest to bardzo bezpieczna metoda profilaktyki wtedy, kiedy nie możemy stosować profilaktyki farmakologicznej. Aparaty do przerywanego ucisku pneumatycznego na Zachodzie są we wszystkich oddziałach zabiegowych. U nas to jest rzadkość. Podczas tegorocznej konferencji organizujemy warsztaty ze stosowania przerywanego ucisku pneumatycznego w profilaktyce. Jest to doskonałe narzędzie profilaktyczne np. u osób po udarze mózgu, kiedy dużym zagrożeniem jest ryzyko krwawień. To nie są bardzo drogie urządzenia. Takie aparaty kosztują po kilkanaście tysięcy, a mankiety mogą być używane wielokrotnie, jeśli są zakładane na pończochy elastyczne. Jest to więc sposób całkiem dostępny i zbyt rzadko wykorzystywany.

Rozmawiał Jerzy Dziekoński

13.10.2015
Zobacz także
  • Przyczyny zakrzepicy
  • Zakrzepica żylna
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta